La
Salette - kolejne miejsce na naszym szlaku, o którym bezwzględnie,
każdy chrześcijanin słyszał. To tu właśnie, 19 września 1846 roku 14-letniej
Melanii i 11-letniemu Maksyminowi - objawiła się Matka Jezusa.
"Zbliżcie
się moje dzieci, nie bójcie się.
Jestem tutaj, aby wam
opowiedzieć Wielką Nowinę" - takimi słowami Matka Boża
przywołała dwoje dzieci do siebie. Te właśnie słowa, od kilku
tygodni dudniły mi w uszach i... dlatego przyjechaliśmy do Niej...
Pragnęłam bardzo być tu, gdzie Ona się objawiła światu... By
usłyszeć i zrozumieć jej wezwanie: "Idźcie moje dzieci,
głoście to całemu mojemu ludowi".
Położone
na wysokości 1800 metrów n.p.m. Sanktuarium Matki Bożej, leży najwyżej spośród wszystkich Sanktuariów
Maryjnych na świecie. Na miejscu objawienia wytrysnęło źródło.
Płynie ono od dnia objawienia, czyli od 170 lat, bez przerwy, aż
do dnia dzisiejszego i nigdy nie przestało płynąć. Liczne
świadectwa potwierdzają, że użycie tej wody stoi u początku
wielu cudów uzdrowienia i nawrócenia.
Zajechaliśmy
tam pod wieczór. Było zimno, ciemno i pusto. Poszliśmy od razu do
bazyliki, z nadzieją, że trafimy na niedzielne nabożeństwo.
Tymczasem z kościoła dochodziła cicha muzyka organowa. Kilka
skupionych osób, w półmroku, siedziało w ławkach. Bardzo się
ucieszyłam, bo po chwili wyszło kilku księży, którzy koncelebrowali nabożeństwo - znowu mieliśmy szczęście:) Tego samego dnia,
późnym wieczorem poszliśmy tam jeszcze raz. Tym razem, poza
modlitwą była też procesja ze świecami wokół bazyliki, na cześć
Matki Boskiej z La Salette.
O
takiej "przystawce" marzyłam... Obiad, czyli Msza święta, następnego dnia rano, odprawiana była w kaplicy. Gdy przyszliśmy, w ławkach siedzieli już praktycznie ci sami, co poprzedniego dnia pielgrzymi. Tylko zamiast pięciu księży, Mszę św. koncelebrował
jeden, oczywiście po francusku. Jakież było zaskoczenie, gdy po
Mszy św. podszedł do nas tenże ksiądz i powiedział: Jesteście z
Polski? Wow. Nigdy bym nie przypuszczała, że ten człowiek, z
bujną, ciemną i kręcona czupryną jest Polakiem. Wyglądał jak
typowy Francuz. Jeszcze te jego okularki :)
Polskich
akcentów w tym miejscu jest ogrom. Wszystkie opisy, instrukcje,
ulotki, drogowskazy – wszystko przetłumaczone jest na kilka
języków obcych, w tym na język polski. To była radość dla mnie
ogromna. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego w innych, podobnych
miejscach, języka polskiego nigdzie nie spotkaliśmy. Dziwi mnie to
zawsze. Przecież z Polski, spora już grupa ludzi pielgrzymuje,
szczególnie po Sanktuariach Maryjnych. No i fakt, że jesteśmy w
Europie jednym z większych, chrześcijańskich narodów, albo i
największym.
No,
i tutaj... wysoko w górach w La Salette takie zaskoczenie...
Spotkaliśmy tam również Polskich wolontariuszy, skądinąd bardzo
ciekawych ludzi, którzy szli szlakiem Jakubowym. Szacun do takich mam
ogromny. W skrytości sama marzę o tym, by taki szlak przebyć :)
Cały
dzień spędziliśmy w tym
wyjątkowym miejscu. Przechadzałam
się po ścieżce, którą po zakończonej rozmowie z dziećmi szła
sama Najjaśniejsza Panienka, by potem unieść
się na półtora metra, ogarnąć swoim matczynym spojrzeniem całą
ziemię i zniknąć. Rozmyślałam o tych dzieciach, które
podskakiwały do góry, by ją zatrzymać. Przyglądałam się
krzyżom, którymi Maksymin wraz z nawróconym ojcem, zaznaczył
ścieżkę, po której szła Maryja. Spoglądałam na góry i
zastanawiałam się, gdzie mogły odejść te krowy, które Melania po
przebudzeniu się, szukała, tuż
przed objawieniem się Pięknej Pani. Wypatrywałam źródełka, które
wytrysnęło z ziemi w czasie Objawienia...
" ...znajdując zepsute ziemniaki przeklinaliście, wymawiając wśród przekleństw Imię mojego Syna" |
O
Objawieniach Matki Boskiej w La Salette słyszałam wiele razy.
Znałam wcześniej całą historię związaną z tym miejscem, ale
dopiero teraz, tutaj, w tych właśnie wysokich Alpach, doszło do
mnie to, co naprawdę się tu wydarzyło...
Byliśmy
w wielu podobnych miejscach, sanktuariach Matki Chrystusa, ale wydaje
mi się, że nigdzie indziej Matka Jezusa podczas swoich objawień
nie płakała? Podczas Jej spotkania, z tą dwójką pastuszków,
podczas rozmowy z nimi, cały czas płakała... i to do mnie teraz
doszło, to mną wstrząsnęło!
Znam
Matkę Jezusa, która płakała podczas biczowania i przybijania
gwoździami do Krzyża swego Syna... i teraz, tutaj, w La Salette,
mówiąc przesłanie też płacze!
"Pięknej
Pani" bardzo zależy, by ludzie na całym świecie zrozumieli,
że Pan Bóg, nie może zbawić nas bez nas. Mamy rozum i wolną wolę
i tylko od nas samych zależy, czy będziemy żyć wiecznie, czy
zaśniemy snem wiecznym. Ona płacze, bo bardzo Jej i Jezusowi na nas
zależy, a widzi, że jesteśmy głusi i ślepi - więc jest bezradna
i płacze. Tak odebrałam to, co tu się wydarzyło.
"Jeśli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą" |
Mateczka
w powiedzianych dzieciom w La Salette Orędziach przypomina nam o
kilku prawdach. Mówi to, co każdy z nas, tak naprawdę wie od
dziecka – nie jest to nic innego jak dwa z dziesięciu przykazań Bożych (2-gie i 3-cie). "To są dwie rzeczy, które tak bardzo obciążają mojego Syna..." - powiedziała Matka Jezusa.
1) "Dałam wam sześć
dni, aby pracować, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go
przyznać. To właśnie czyni tak ciężkim ramię mojego syna..." - Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
2) "Woźnice,
przeklinając wymawiają Imię mojego Syna" - Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno...
Panienka w La Salette zapytała pastuszków:
- "Czy dobrze się modlicie, moje dzieci? Ach moje dzieci, trzeba się dobrze modlić, rano i wieczorem, odmawiajcie przynajmniej jedno Ojcze nasz i jedno Zdrowaś Mario, a kiedy będziecie mogły, módlcie się więcej".
Panienka w La Salette zapytała pastuszków:
- "Czy dobrze się modlicie, moje dzieci? Ach moje dzieci, trzeba się dobrze modlić, rano i wieczorem, odmawiajcie przynajmniej jedno Ojcze nasz i jedno Zdrowaś Mario, a kiedy będziecie mogły, módlcie się więcej".
Gdy byliśmy dziećmi, to pamiętam, że nie zasnęliśmy, zanim nie zmówiliśmy
"paciorka", a pierwsze słowa rano, zawsze kierowaliśmy
najpierw do Pana Boga. Uczyła nas tego babcia, albo mama...
Matka
Boża przekazując dzieciom Orędzia, powierzyła im też pewną
tajemnicę. Pozwoliła im o niej opowiedzieć dopiero po 12 latach.
Każdemu z nich, z osobna, jak się potem okazało, przekazała
przesłania dotyczące, tego co w najbliższych latach będzie działo
się na świecie. Wiele słów skierowała również do samego
Papieża oraz kapłanów i "osób poświęconych Bogu",
mówiąc o tym jak powinni żyć, jak ważni są dla Jej Syna Jezusa
Chrystusa.
Z
La Salette wyjechaliśmy przed zmrokiem, by przebrnąć przez góry,
jeszcze za widoku. Wzięłam cudowną wodę dla bliskich i
przyjaciół, by przynajmniej tą cząstką mojej radości i nadziei
podzielić się z nimi...
170
lat temu, "Piękna Pani" powiedziała:
"Idźcie
moje dzieci, głoście
to całemu mojemu ludowi"
...
z
La Salette wyjeżdżaliśmy w zamyśleniu...
"Od jak dawna już cierpię z waszego powodu! Chcąc, aby Mój Syn was nie opuścił, jestem zmuszona nieustannie wstawiać się za wami. Ale wy sobie nic z tego nie robicie". |
"Idźcie
i okażcie się jako me umiłowane dzieci, jestem z wami i w was,
aby
tylko wasza wiara była światłem, które was oświecać będzie w
dniach nieszczęść.
Niech wasz zapał uczyni was jakby spragnionymi
chwały i czci Jezusa Chrystusa.
Walczcie dzieci światłości!"