12 lis 2016

15/ jesień 2016 - La Salette - Zbliżcie się moje dzieci, nie bójcie się...




La Salette - kolejne miejsce na naszym szlaku, o którym bezwzględnie, każdy chrześcijanin słyszał. To tu właśnie, 19 września 1846 roku 14-letniej Melanii i 11-letniemu Maksyminowi - objawiła się Matka Jezusa.






"Zbliżcie się moje dzieci, nie bójcie się
Jestem tutaj, aby wam opowiedzieć Wielką Nowinę" - takimi słowami Matka Boża przywołała dwoje dzieci do siebie. Te właśnie słowa, od kilku tygodni dudniły mi w uszach i... dlatego przyjechaliśmy do Niej... Pragnęłam bardzo być tu, gdzie Ona się objawiła światu... By usłyszeć i zrozumieć jej wezwanie: "Idźcie moje dzieci, głoście to całemu mojemu ludowi".

Położone na wysokości 1800 metrów n.p.m. Sanktuarium Matki Bożej, leży najwyżej spośród wszystkich Sanktuariów Maryjnych na świecie. Na miejscu objawienia wytrysnęło źródło. Płynie ono od dnia objawienia, czyli od 170 lat, bez przerwy, aż do dnia dzisiejszego i nigdy nie przestało płynąć. Liczne świadectwa potwierdzają, że użycie tej wody stoi u początku wielu cudów uzdrowienia i nawrócenia.

Zajechaliśmy tam pod wieczór. Było zimno, ciemno i pusto. Poszliśmy od razu do bazyliki, z nadzieją, że trafimy na niedzielne nabożeństwo. Tymczasem z kościoła dochodziła cicha muzyka organowa. Kilka skupionych osób,  w półmroku, siedziało w ławkach. Bardzo się ucieszyłam, bo po chwili wyszło kilku księży, którzy koncelebrowali nabożeństwo - znowu mieliśmy szczęście:) Tego samego dnia, późnym wieczorem poszliśmy tam jeszcze raz. Tym razem, poza modlitwą była też procesja ze świecami wokół bazyliki, na cześć Matki Boskiej z La Salette.
O takiej "przystawce" marzyłam... Obiad, czyli Msza święta, następnego dnia rano, odprawiana była w kaplicy. Gdy przyszliśmy, w ławkach siedzieli już praktycznie ci sami, co poprzedniego dnia pielgrzymi. Tylko zamiast pięciu księży, Mszę św. koncelebrował jeden, oczywiście po francusku. Jakież było zaskoczenie, gdy po Mszy św. podszedł do nas tenże ksiądz i powiedział: Jesteście z Polski? Wow. Nigdy bym nie przypuszczała, że ten człowiek, z bujną, ciemną i kręcona czupryną jest Polakiem. Wyglądał jak typowy Francuz. Jeszcze te jego okularki :)



Polskich akcentów w tym miejscu jest ogrom. Wszystkie opisy, instrukcje, ulotki, drogowskazy – wszystko przetłumaczone jest na kilka języków obcych, w tym na język polski. To była radość dla mnie ogromna. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego w innych, podobnych miejscach, języka polskiego nigdzie nie spotkaliśmy. Dziwi mnie to zawsze. Przecież z Polski, spora już grupa ludzi pielgrzymuje, szczególnie po Sanktuariach Maryjnych. No i fakt, że jesteśmy w Europie jednym z większych, chrześcijańskich narodów, albo i największym.

No, i tutaj... wysoko w górach w La Salette takie zaskoczenie... Spotkaliśmy tam również Polskich wolontariuszy, skądinąd bardzo ciekawych ludzi, którzy szli szlakiem Jakubowym. Szacun do takich mam ogromny. W skrytości sama marzę o tym, by taki szlak przebyć :)






Cały dzień spędziliśmy w tym wyjątkowym miejscu. Przechadzałam się po ścieżce, którą po zakończonej rozmowie z dziećmi szła sama Najjaśniejsza Panienka, by potem unieść się na półtora metra, ogarnąć swoim matczynym spojrzeniem całą ziemię i zniknąć. Rozmyślałam o tych dzieciach, które podskakiwały do góry, by ją zatrzymać. Przyglądałam się krzyżom, którymi Maksymin wraz z nawróconym ojcem, zaznaczył ścieżkę, po której szła Maryja. Spoglądałam na góry i zastanawiałam się, gdzie mogły odejść te krowy, które Melania po przebudzeniu się, szukała, tuż przed objawieniem się Pięknej Pani. Wypatrywałam źródełka, które wytrysnęło z ziemi w czasie Objawienia...



" ...znajdując zepsute ziemniaki przeklinaliście,
wymawiając wśród przekleństw Imię mojego Syna"

O Objawieniach Matki Boskiej w La Salette słyszałam wiele razy. Znałam wcześniej całą historię związaną z tym miejscem, ale dopiero teraz, tutaj, w tych właśnie wysokich Alpach, doszło do mnie to, co naprawdę się tu wydarzyło...  
Byliśmy w wielu podobnych miejscach, sanktuariach Matki Chrystusa, ale wydaje mi się, że nigdzie indziej Matka Jezusa podczas swoich objawień nie płakała? Podczas Jej spotkania, z tą dwójką pastuszków, podczas rozmowy z nimi, cały czas płakała... i to do mnie teraz doszło, to mną wstrząsnęło!

Znam Matkę Jezusa, która płakała podczas biczowania i przybijania gwoździami do Krzyża swego Syna... i teraz, tutaj, w La Salette, mówiąc przesłanie też płacze!

"Pięknej Pani" bardzo zależy, by ludzie na całym świecie zrozumieli, że Pan Bóg, nie może zbawić nas bez nas. Mamy rozum i wolną wolę i tylko od nas samych zależy, czy będziemy żyć wiecznie, czy zaśniemy snem wiecznym. Ona płacze, bo bardzo Jej i Jezusowi na nas zależy, a widzi, że jesteśmy głusi i ślepi - więc jest bezradna i płacze. Tak odebrałam to, co tu się wydarzyło.


"Jeśli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się
w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą"
Mateczka w powiedzianych dzieciom w La Salette Orędziach przypomina nam o kilku prawdach. Mówi to, co każdy z nas, tak naprawdę wie od dziecka – nie jest to nic innego jak dwa z dziesięciu przykazań Bożych (2-gie i 3-cie). "To są dwie rzeczy, które tak bardzo obciążają mojego Syna..." - powiedziała Matka Jezusa.
1) "Dałam wam sześć dni, aby pracować, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni tak ciężkim ramię mojego syna..." - Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
2) "Woźnice, przeklinając wymawiają Imię mojego Syna" - Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno...
Panienka w La Salette zapytała pastuszków:
- "Czy dobrze się modlicie, moje dzieci? Ach moje dzieci, trzeba się dobrze modlić, rano i wieczorem, odmawiajcie przynajmniej jedno Ojcze nasz i jedno Zdrowaś Mario, a kiedy będziecie mogły, módlcie się więcej".
Gdy byliśmy dziećmi, to pamiętam, że nie zasnęliśmy, zanim nie zmówiliśmy "paciorka", a pierwsze słowa rano, zawsze kierowaliśmy najpierw do Pana Boga. Uczyła nas tego babcia, albo mama... 

Matka Boża przekazując dzieciom Orędzia, powierzyła im też pewną tajemnicę. Pozwoliła im o niej opowiedzieć dopiero po 12 latach. Każdemu z nich, z osobna, jak się potem okazało, przekazała przesłania dotyczące, tego co w najbliższych latach będzie działo się na świecie. Wiele słów skierowała również do samego Papieża oraz kapłanów i "osób poświęconych Bogu", mówiąc o tym jak powinni żyć, jak ważni są dla Jej Syna Jezusa Chrystusa.

Z La Salette wyjechaliśmy przed zmrokiem, by przebrnąć przez góry, jeszcze za widoku. Wzięłam cudowną wodę dla bliskich i przyjaciół, by przynajmniej tą cząstką mojej radości i nadziei podzielić się z nimi...
170 lat temu, "Piękna Pani" powiedziała: 
"Idźcie moje dzieci, głoście to całemu mojemu ludowi"
... z La Salette wyjeżdżaliśmy w zamyśleniu...

"Od jak dawna już cierpię z waszego powodu!
Chcąc, aby Mój Syn was nie opuścił, jestem zmuszona nieustannie wstawiać się za wami.
Ale wy sobie nic z tego nie robicie".

"Latem na Mszę świętą chodzi zaledwie kilka starszych niewiast.
Inni pracują w niedzielę przez całe lato,
a w zimie, kiedy nie wiedzą co robić, idą na Mszę świętą tylko po to, by sobie drwić z religii"







"Idźcie i okażcie się jako me umiłowane dzieci, jestem z wami i w was, 
aby tylko wasza wiara była światłem, które was oświecać będzie w dniach nieszczęść. 
Niech wasz zapał uczyni was jakby spragnionymi chwały i czci Jezusa Chrystusa. 
Walczcie dzieci światłości!"







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz