Libańskie drzewo cedrowe |
Na początku października pojechaliśmy naszym camperem do Warszawy. Zaparkowaliśmy auto na parkingu, tuż przy lotnisku, gdyż pierwszym celem naszej jesiennej podróży, był wyjazd tzw. zorganizowany, do Libanu.
Dotarliśmy tam
samolotem, a na miejscu poruszaliśmy się autokarem.
Przemieszczaliśmy się śladami Świętego Charbela oraz innych
świętych libańskich, np. św. Rafki, a także śladami samego
Chrystusa. W Biblii Liban wymieniony jest ok. 70 razy. Wiadomo więc
o czym to świadczy - jak ważny jest to kraj dla nas, katolików...
********
Po
powrocie z Libanu i wylądowaniu na lotnisku w Warszawie, zgodnie z
planem zaczęliśmy nasze dalsze podróżowanie. Na parkingu
oczekiwał na nas nasz camper. Nie mieliśmy jeszcze sprecyzowanych,
konkretnych planów. Po tak mocnym zastrzyku duchowym, jaki
dostaliśmy w Libanie, chcieliśmy podtrzymać naszą wzniosłą
atmosferę i postanowiliśmy poodwiedzać miejsca ważne dla nas,
katolików. Chcieliśmy być przede wszystkim tam, gdzie wcześniej
nie byliśmy. Pragnęliśmy też zwyczajnie odpocząć, czyli
poszukać słońca, bo Polska przywitała nas deszczem i jesiennym
chłodem. W sytuacji, gdy jeszcze kilka dni wcześniej zażywaliśmy
kąpieli w ciepłym Morzu Śródziemnym, nie łatwo nam było
zaakceptować jesienną, Polską pogodę.
Pierwszym punktem na szlaku musiała być Getynga w Niemczech, gdzie byliśmy umówieni na drobne naprawy auta. Słowem, trzeba było zrobić dzień przerwy tzw. technicznej, gdzie mogliśmy również zrobić pranie, ale też prasowanie, wziąć porządną kąpiel czy uzupełnić wodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz