
Niestety,
w tym roku tego kina nie odnaleźliśmy. Możliwe, że je
zlikwidowali, albo przebudowali.
Duże
emocje wywoływały też filmy, gdy praktycznie tylko poprzez to, że
ubrało się na nos specjalne okulary i usiadło w fotelu, który
pobudzany był w wibracje, można było czuć się jak w realu.
Podczas jazdy bohatera pociągiem, my też podskakiwaliśmy, czy też
po otwarciu przez niego drzwi pędzącego pociągu, czuliśmy podmuch
wiatru, szarpanie oraz przerażenie. To było niesamowite wręcz.
Prawda jest taka, że tego nie da się opowiedzieć, to trzeba po
prostu zobaczyć i przeżyć. Po prostu jest to tzw. "magia
kina".
Od godz. 9 do 22 z krótką przerwą na kawę i przekąskę,
przemieszczaliśmy się z jednego kina do drugiego. Trzeba było też
swoje odstać w kolejce, bo mimo tego, że był to poniedziałek i
przez cały dzień padał deszcz, ludzi była masa. Wieczór, tak jak
w poprzednich latach zakończył się pokazami pirotechnicznymi oraz
światłami laserowymi, przenosząc wszystkich w świat jakiejś
baśni. Piszę "jakiejś", gdyż dialogi prowadzone były w
języku francuskim, a my tłumacza ze sobą tym razem nie mieliśmy
:)
Dzień
w Pointier bardzo szybko nam zleciał. Było bardzo przyjemnie. Fakt
jest taki, że radość większą mieliśmy, gdy byliśmy tam z
dziećmi, bo dodatkowo mogliśmy cieszyć się ich radością.
Miejsce to jest wyjątkowe, ale przede wszystkim dla dzieci. Mogliśmy
tego doświadczać widząc niektóre z nich przerażone, płaczące
czy też zasłaniające oczy albo śmiejące się do rozpuku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz