Camperowanie,
czyli jak niektórzy złośliwcy mówią "cygańskie życie"
jakie przez wiele lat, w każdym wolnym czasie wiedziemy, przez długi
okres podporządkowane było głównie pod nasze dzieci. Godziny
przemieszczania się camperem, gdzie na około10-ciu m2, praktycznie
przez 24 godziny na dobę obcowały cztery osoby, było nie lada
wyzwaniem, dla wszystkich. Musieliśmy więc planować podróżowanie
tak, by gdzieś ten "kocioł" odreagować. Jednym z takich
miejsc było między innymi
Futuroscope. Byliśmy tam z dziećmi dwukrotnie, wiele lat temu, gdy
praktycznie niewielu w Polsce słyszało o nowoczesnym kinie.
Przepiękne filmy, głównie przyrodnicze czy też rysunkowe i
niesamowite efekty jakie doznawaliśmy poprzez okulary, czy wiatr,
deszcz oraz ruchome fotele.
Zapragnęłam bardzo, by tam wrócić...
Chciałam już bez naszych "ogonów", na spokojnie spojrzeć na to miejsce z perspektywy dojrzałej kobiety i przeżyć to jeszcze raz. Mąż trochę kręcił nosem, bo policzył, że miejscowość Poitiers we Francji niekoniecznie była na naszym szlaku, ale gdy wstawiliśmy na drodze miasto Argenteuil pod Paryżem, do którego mieliśmy ok. 400 km, już wyglądało to trochę inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz